wtorek, 31 października 2017

PAZNOKCIE HYBRYDOWE | ZESTAW STARTOWY SEMILAC

Hej kochani! Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moim najnowszym nabytkiem - zestawem startowym z Semilaca! Zdecydowałam się na zestaw z lampą UV 36W. Jest to pełnowartościowy zestaw startowy do wykonywania i usuwania manicure hybrydowego. Zawiera lampę Semilac UV 36W i 10 produktów niezbędnych do wykonania manicure.
W zestawie znajdują się:
 lampa Semilac UV 36W,
 Semilac BASE/TOP 2 in 1 - 7 ml,
 Semilac kolor 007 - 7 ml,
 odtłuszczacz Nail Cleaner Pure - 50 ml,
 Semilac Acetone - 50 ml,
 waciki bezpyłowe - 250 sztuk,
 Semilac Striper,
 blok polerski,
 pilniki do paznokci - 2 sztuki.

Jak na razie zestaw sprawuje mi się bardzo dobrze. Zaopatrzyłam się też w Semiflash od Semilaca, czyli popularny efekt lustra. Aby uzyskać ten efekt pyłek należy nakładać na top no wipe, czyli top bez przemywania. Nabyłam również kilka lakierów, które nie były dołączone do zestawu startowego:
 130 - Sleeping Beauty - oryginalne połączenie koloru pastelowego i neonowego w w odcieniu nasyconej, jasnej brzoskwini. Krycie koloru jest pełne.
 007 - Pink Rock - kolor, który dołączony był do zestawu startowego, intensywny, jasny róż o ciepłej, karminowej karnacji. Krycie koloru jest pełne.
 093 - Silver Dust - srebrna masa perłowa z domieszką maleńkiej, diamentowej drobinki. Krycie koloru jest pełne.
 031 - Black Diamond - jest to klasyczna czerń, krycie koloru jest pełne. Zalecane jest wydłużenie czasu utwardzania i nakładanie cienkich warstw.
 165 - Boyfriend Jeans - elegancki odcień niebieskiego z nutą szarości w tle. Krycie koloru jest pełne.
 056 - Pink Smile - bardzo jasny, liliowy odcień różu. Krycie koloru jest pełne.
 027 - Intense Red - klasyczny, głęboki odcień czerwieni, bez oranżowego tonu. Krycie koloru jest pełne.

Nie ukrywam, że jestem osobą początkującą jeśli chodzi o manicure hybrydowy, ale całkiem nieźle mi to wychodzi. Wpadłam na pomysł, aby pokazywać na blogu krok po kroku jak wykonuję każdą stylizację. Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach czy taki pomysł się Wam podoba i napiszcie jakiego zestawu Wy używacie do stylizacji paznokci!

wtorek, 5 września 2017

PEELING DOBRY NA WSZYSTKO | PREZENT OD EVREE

Cześć kochane! Wiem, że teraz nadchodzi dla niektórych ciężki czas, a mianowicie czas szkoły, więc postanowiłam, że podzielę się z Wami opinią o produkcie, który dostałam w samym środku lata od firmy Evree. Firma wysłała do mnie wygładzający cukrowo-solny peeling do ciała. Idealne połaczenie drobinek cukru trzcinowego i soli jodowanej dogłębnie usuwa martwy naskórek, jednocześnie poprawiając krążenie i stymulując naturalne procesy regeneracji skóry. Producent pisze o rezultatach jakimi mają być:
 - wygładzenie skóry,
 -zwalczanie celulitu,
 - przywrócenie skórze zdrowego wyglądu.
Atutem jest dla mnie zapach peelingu, który uderzył mnie od momentu, kiedy go otworzyłam po raz pierwszy. Bardzo istotną dla mnie rzeczą jest również to, że w skladzie nie ma polietylenu, który jest substancją pojawiającą się najczęściej w takich produktach, ze względu na to, że złuszcza mechanicznie naskórek. Produkt wygładza i zmiękcza skórę. Po zabiegu jest przemiła w dotyku oraz miękka i sprężysta. Peelingu używam na całe ciało, dlatego starcza mi na 7-8 użyć. Myślę, że olejek perilla działa te wszystkie cuda, które opisałam wyżej. Olejek ten napina, ujędrnia, przyśpiesza produkcję kolagenu i elastyny, a masło shea i olejek abisyński długotrwale nawilżają. Ja z mojego peelingu jestem bardzo zadowolona i bardzo polecam Wam kupienie tego produktu. Ja jeszcze raz raz dziękuję firmie Evree za udostępnienie mi tego produktu i przetestowanie go. Aktualnie kończę drugie opakowanie i na pewno zamierzam kupić kolejne. A czy Wy miałyście styczność z tym lub z innym peelingiem o podobnych właściwościach? Koniecznie piszcie w komentarzach, a tymczasem ja życzę Wam udanego roku szkolnego!



niedziela, 23 lipca 2017

PALETA CIENI ANASTASIA BEVERLY HILLS MODERN RENAISSANCE PALETTE

Witajcie kochani! Dzisiaj przychodzę z recenzją bardzo ekscytującej dla mnie rzeczy, a mianowicie paletce ANASTASIA BEVERLY HILLS MODERN RENAISSANCE, którą posiadam już od w sumie długiego czasu. Wiele osób prosiło mnie o wydanie opinii na temat tej palety, ale stwierdziłam, że wydam ją dopiero tutaj - na blogu. 
Palety cieni od Anastasii są  z wyższej półki cenowej. Wiem, że jeżeli zamawia się ze strony producenta z zagranicy bardzo często może być naliczone cło. Ja zamawiałam ją od dziewczyn z instagrama, które sprowadzają kosmetyki ze Stanów Zjednoczonych. Paletka bardzo rzadko jest dostępna i ciężko ją dostać, ale osobom cierpliwym na pewno się to uda. Szczerze mówiąc, jest to najlepsza paleta z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Cienie blendują się niesamowicie łatwo, nie robią się plamy i praca z nimi to sama przyjemność. Czternaście cieni, które znajdują się w palecie wystarczy do stworzenia makijażu wieczorowego jak i dziennego. Różnorodność cieni pozwala osobom początkującym stworzyć lekki makijaż, ale nie ukrywam, że z pigmentem trzeba uważać, bo lekkie przejechanie palcem po cieniu daje pełny pigment. Do palety cieni dołączony jest też całkiem porządny pędzelek. Z jego jednej strony jest pędzel do blendowania a z drugiej pędzelek-kuleczka. Ogromnym plusem jak dla mnie jest też spore lusterko, które bez zarzutu pełni funkcję pełnowymiarowego lustra w czasie podroży. Jestem zdania, że jeżeli ktoś ma wybór: wydać pieniądze na kilka paletek cieni naprawdę przeciętnej jakości a kupić tę to zdecydowanie powinien wybrać tę drugą opcję. Paletka jest jak najbardziej warta swojej wysokiej ceny. 
Jeśli macie inną paletkę od Anastasii to piszcie w komentarzach czy jest równie niesamowita co ta. Dziękuję za odwiedzenie bloga i do następnego razu! Buziaki!



czwartek, 22 czerwca 2017

FLOWER PERFECTION

Hej kochani!
Nawet nie potraficie sobie wyobrazić jak bardzo jest mi przykro, że przez tyle czasu na moim blogu nic się nie działo. Nie będę tutaj wyliczać co ważnego musiałam zrobić, ale obiecuję, że od teraz zmieni się to! Od jutra zaczynają się wakacje i oficjalnie będę miała więcej czasu na prowadzenie bloga, który zresztą niedługo będzie miał swoją pierwszą rocznicę. Cieszę się, że wróciłam i z bardo wielkim opóźnieniem chciałam pochwalić się fotkami z sesji konkursowej. Sesja była utrzymana w klimacie kwiatów i to właśnie one przodowały w całej stylizacji. Mam nadzieję, że zdjęcia Wam się spodobają i wybaczycie mi tę długą nieobecność! 
Pozdrawiam Was cieplutko! 

środa, 26 kwietnia 2017

ROZŚWIETLACZE WIBO | PIERWSZE WRAŻENIE

Hej! Po niezbyt długiej przerwie chciałam przedstawić Wam SHIMMERS KIT od Wibo. Zachęcona bardzo pozytywnymi opiniami paletki rozświetlaczy postanowiłam wypróbować ją na własnej skórze. Jeśli chodzi o wygląd to paletka wygląda na porządną, mogłabym powiedzieć, że nawet ekskluzywną.  Rozświetlacze zamknięte są w bardzo dobrze wykonanej lustrzanej kasetce z lusterkiem w środku. W kasetce znajduje się 9 g produktu, co daje całkiem sporą ilość. Mamy do dyspozycji cztery odcienie: shiny choco, russian gold, champagne i silver stars. Jak dla mnie do rozświetlania nadają się tylko ostatnie trzy. Shiny choco, moim zdaniem, jest bardziej przeznaczony do makijażu oka, chociaż też ma bardzo piękny odcień. Trzy pozostałe dają niemalże efekt mokrego policzka. Sądząc po jednej aplikacji, myślę że będzie to jeden z moich ulubionych produktów do rozświetlania. Nadają one twarzy basku i z łatwością przy ich pomocy można przekształcić makijaż dzienny na wieczorowy. Chyba jedyną wadą tego produktu jest bardzo słaby pędzelek, którego kształt niczym nie przypomina pędzelka do nakładania rozświetlacza. W regularnej cenie kosztuje coś około 30 zł, ale do piątku trwa promocja -49% a przy posiadaniu karty Rossmann -55% także zachęcam do kupienia, bo produkt jest naprawdę boski. W moim odczuciu daje lepsze rozświetlenie niż Mary Lou, także biegnijcie do Rossmanna, bo w moim już nic nie zostało!

  

środa, 19 kwietnia 2017

VINTAGE LOOK

Hej kochani! Wieczorne pisanie posta może i nie jest najlepszym pomysłem, ale właśnie wtedy najwięcej przychodzi do głowy. Wiem, że od dawna nie pokazywałam się w takiej odsłonie, ale właśnie, kiedy do tego wróciłam, zrozumiałam jak bardzo brakowało mi obiektywu. Lubię pozować do zdjęć i nie kryję się z tym. Dlatego tak bardzo nie mogę doczekać się cieplejszych dni, żeby pokombinować z nowymi stylizacjami na bloga. Zdjęcia, które są poniżej, robione były mega na szybko. Pogoda też nie spisała się najlepiej.. włosy miałam dosłownie wszędzie, ale liczy się to, że fotograf był najlepszy pod słońcem. Chcieliśmy zrobić coś w stylu "vintage".. czerwone usta, vansy, deska i jeansy z dziurami. Może vintage to do końca nie jest, ale w tym wydaniu również bardzo mi się podoba. Dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba, a ja obiecuję, że odejdę trochę od tematyki pielęgnacja/makijaż i powrócę do tego w czym czuję się najlepiej.. Bardzo ucieszyła mnie też wiadomość, że jest Was aż 100! Bardzo dziękuję za każdą obserwację i komentarz, bardzo wiele to dla mnie znaczy. A teraz trzeba zmykać spać, bo niestety szkoła jeszcze się nie skończyła, miłej nocki moi kochani!

poniedziałek, 27 marca 2017

MOJE MATOWE POMADKI

Hej! Od dawna wspominałam tutaj, że chciałabym zrobić post o matowych pomadkach. Takich, które uwielbiam, ale też o takich za którymi nie przepadam. Może moja kolekcja nie jest jakaś imponująca, ale matowych pomadek posiadam całkiem sporo. Pomadki, które nie są matowe moim zdaniem nie są warte wspominania, chociaż też kilka posiadam. Jedyną pomadką, którą lubię pomimo kremowego wykończenia jest Mac Creme D'Nude , ale ona się nie pojawiła w tym zestawieniu. Mam nadzieję, że post Wam się spodoba bo naprawdę spędziłam nad nim troszkę czasu. :) 

czwartek, 16 lutego 2017

TOO FACED SWEET PEACH | PIERWSZE WRAŻENIE

Hej! Dzisiaj przychodzę do Was z pewnego rodzaju pierwszym wrażeniem. Mianowicie jak już się pewnie domyśliliście z tytułu, chodzi o produkt od Too Faced - paletkę Sweet Peach. Od momentu premiery zrobiła w mediach społecznościowych szał. Na Instagramie roiło się od pozytywnych opinii i wszechobecnego zachwytu kolorami, zapachem i samymi cieniami w sobie. Oczekiwania miała wielkie, bo poprzedniczki, a w szczególności Chocolate Bar są genialne. Miałam styczność ze słyną czekoladką, ale żadna z moich znajomych Sweet Peach nie posiadała. Ciekawość wzięła więc górę i postanowiłam ją kupić. Nie było to jednak takie łatwe jakby się wydawało. Na stronie Sephory była bardzo długi czas niedostępna i składało się tak, że akurat nie miałam dostępu do żadnej Sephory stacjonarnie. Dopiero podczas pobytu w górach i bezustannego odświeżania strony, udało mi się ją zamówić. Z tego co wiem to teraz jest znów dostępna. Kosztuje ona tyle co każda paletka z tych "czekoladek", czyli 189 zł. Paletka składa się z 18 cieni, beżów i brązów: WHITE PEACH, NECTAR, PEACHES 'N CREAM, LUSCIOUS, COBBLER, CARAMELIZED, PUREE, SUMMER YUM, CHARMED I'M SURE, koralowych różów i fioletów: GEORGIA, JUST PEACHY, CANDIED PEACH, BELLINI, PEACH PIT, DELECTABLE i z ciemniejszych odcieni: TEMPTING I TALK DERBY TO ME. Oprócz tego jest jeszcze jeden połyskujący cień w kolorze zieleni o nazwie BLESS HER HEART, dla którego jeszcze nie znalazłam zastosowania. Była bardzo przeze mnie wyczekiwana, dlatego kiedy przyszła od razu zaczęłam ja testować i wykonałam nią kilka makijaży. To co dało się na pierwszy rzut oka zauważyć, to fakt, że ona rzeczywiście pachnie brzoskwiniami. Chocolate Bar również smakuje jak czekolada, ale ta wersja jak brzoskwinki zdecydowanie nie smakuje. Cienie są po prostu bardzo słodkie. Niektóre cienie się osypują, ale nie ma z tym tragedii. Dwa najjaśniejsze kolory z paletki mogłyby być też bardziej napigmentowane. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń, cienie super się blendują a kolory są nadzwyczajne. Opakowanie też robi swoją robotę, bo jest bardzo dobrze wykonane, ma lusterko, co też jest ważne, na przykład w podróży. Do paletki dołączona jest kartka z przykładowymi makijażami, żeby można było się zainspirować, ale moim zdaniem makijaże, które są pokazane nie są warte odtwarzania. Samą paletkę warto jest kupić dla samych kolorów, bo są naprawdę niespotykane. Podsumowując, paletka na razie podoba mi się bardzo. W tym momencie jest moim numerem jeden wśród paletek, które posiadam. Od pewnego czasu zastanawiam się też nad kupieniem jakiejś paletki z TheBalm, więc gdybyście mogły, napiszcie mi proszę na dole jaka z nich jest warta polecenia. :) Dajcie też znać czy zainteresowała was Sweet Peach od Too Faced. Może macie? Albo zamierzacie kupić? Dajcie znać w komentarzach. :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu! 

środa, 8 lutego 2017

WINTER BREAK | ZAKOPANE

Dziś witam Was pełna energii po odpoczynku w górach! Każdy potrzebuje czasu dla siebie na naładowanie baterii i cieszę się, że miałam tę możliwość. Tydzień spędzałam w Zakopanem, ale nie bezpośrednio w centrum. Trzeba było troszkę dojechać, ale nie mieliśmy z tym problemu. Hotel nazywał się Willa Krzesanica i znajdował się w spokojnej części Zakopanego. Niedaleko znajdowały się stacje narciarskie Nosal i Harenda. Na stacje narciarską Nosal zdecydowaliśmy się pierwszego dnia, ale dla mnie, jako osoby, która już wiele lat jeździ na nartach, stok był zdecydowanie zbyt łagodny. Polecam Nosal osobom, które się uczą i obawiają się stromych stoków. Minusem niestety jest orczyk, który osobiście nie za bardzo lubię. Właśnie dlatego przez następne cztery dni udawaliśmy się do stacji narciarskiej Małe Ciche. Stok ma około 1,2 km i jest w moim odczuciu średnio stromy, ale wiem, że w osobach początkujących budzi on postrach. W godzinach popołudniowych niestety w czasie dwóch godzin zjechaliśmy tylko cztery razy.. Dlatego przez następne trzy dni chodziliśmy po godzinie 18, gdzie było dużo taniej i stok był niemal pusty. Plusem był też wyciąg krzesełkowy. Dobrze wspominam też Krupówki, pełne świetnych restauracji i przeuroczych ludzi. Podsumowując, wyjazd był bardzo udany i każdemu z Was życzę tak dobrze spędzonych ferii. A niżej parę fotek, które udało mi się zrobić. :) Dajcie znać jak Wam mijają ferie!

wtorek, 24 stycznia 2017

RZĘSY 3D | KONKURS

Hej kochane! Wiem, że post miał pojawić się w weekend, ale z racji tego, że jestem chora to mam troszkę czasu. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o stylizacji rzęs, na której miałam przyjemność być parę dni temu. Moje rzęsy przedłużone są metodą 3D, czyli 3:1. Metoda 3:1 polega na aplikacji trzech rzęs do jednej naturalnej bez jej obciążania. Otrzymujemy efekt mocno zagęszczonych rzęs. Rzęsy są pięknie podkręcone i niesamowicie lekkie. Efekt końcowy jest lepszy niż sobie wyobrażałam. Oko staje się pełniejsze i pomimo wypadania cały czas wydaje się mocno zagęszczone. Przez pierwsze dni należy unikać kontaktu z wodą. Nie należy pocierać ich, nie wskazane jest również zbyt częste dotykanie rzęs. Rzęsy czyścimy płynem bez tłuszczu, czyli najlepiej płynem micelarnym lub szamponem dla dzieci. Aplikacja trwa od 2 do 3 godzin. Stylizacja wykonywana jest na leżąco, osobom niecierpliwym nie polecam tego zabiegu. Na rzęsy zdecydowałam się z powodu wyjazdu, aby nie musieć malować oczu. Jak na razie ze stylizacji jestem bardzo zadowolona i z całego serca Wam ją polecam. Niżej wstawiam Wam parę fotek, żebyście mogły zobaczyć efekt.


środa, 18 stycznia 2017

PURPLE COAT | WHITE JEANS

Hej kochani! :)
Nie będę się tłumaczyć z dłuższej nieobecności, ale koniec semestru daje o sobie znać. W głowie mam już tyle pomysłów na następne posty, ale niestety czasu mam troszkę mniej niż zapału. Kolejny post planuję w przyszłym tygodniu, mniej więcej na środę, ale znając życie z powodu szkoły przeciągnie się to do weekendu. Tak więc zostaną mi dwa dni na opublikowanie go, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam. Wierzcie mi, bardzo się cieszę, że w końcu będą ferie.. To co dzieje się teraz u mnie w szkole to istna masakra. Całe szczęście, że na dzień jutrzejszy nic nam nie zaplanowali i miałam czas, żeby obrobić zdjęcia i napisać krótką notkę. Tak więc, post powinien pojawić się w weekend, a jego tematyka będzie się różnić od tematyki tego co publikuję od początku istnienia bloga.
Przechodząc do sedna, zdjęcia, które widzicie poniżej były robione ponad miesiąc temu. Wtedy oczywiście było cieplej niż jest teraz, więc zdecydowałam się na płaszczyk z H&M, który do najcieplejszych nie należy. W innym poście pokazywałam Wam białe spodnie, które bardzo się Wam spodobały.  Te ze zdjęcia również królują w moich ulubieńcach. Bardzo lubię do prostych stylizacji dokładać jakiś element elegancji, w tym przypadku jest to srebrny naszyjnik i duża szara torba, którą kocham nad życie. Wiem, że modne jest łączenie stylu sportowego z eleganckim, klasycznym, ale jak dla mnie nie zawsze dobrze to wygląda. Z bloga, snapa i Ig Jess Mercedes wiem, że ona lubi łączyć „high-fashion” ze sportowymi rzeczami, ale oczywiście nie krytykując jej, bo uwielbiam jej styl, nie zawsze mi się to podoba. Wy co myślicie o łączeniu stylów i o tym jak Jess to robi? Napiszcie w komentarzu. :)
A teraz zapraszam na parę fotek. Do następnego, buziaki!